Ten artykuł plątał mi się po głowie od dawna. Szczególnie chęć poruszenia tematu pojawiała się za każdym razem, gdy spotykałam się z opłakanymi skutkami pseudo pomocy prawnej. Potem pojawiały się ważniejsze sprawy, ale wczoraj znów trafiła do mnie ofiara ,,kancelarii prawnej” i przyzwoitość nakazuje zabrać głos w tej sprawie.
Ale o co chodzi…:-)
Chodzi o to, żebyście drodzy Państwo kierowali się do właściwych osób po pomoc i abyście zwracali uwagę, czy prawnik który udziela Wam rad jest adwokatem albo radcą prawny, a może czy w ogóle jest prawnikiem.
Konkurencja w naszym zawodzie jest tak ogromna, że gdzie nie rzucisz kamieniem tam trafisz w kancelarię adwokacką (albo radcowską), a pomimo tego ludzie ciągle trafiają kulą w płot czyli… w ,,kancelarie prawne”.
Na czym polega różnica i czy jest ona istotna?
Adwokat lub radca prawny to prawnik, który może reprezentować Cię w sądzie (ubrany w śmieszną togę). Nikt inny nie pójdzie z Tobą na salę sądową, bo nie ma takiego prawa. To ma znaczenie, jeżeli zależy Ci na tym aby zlecić sprawę i mieć przy sobie pełnomocnika na sali rozpraw.
Jeżeli ktoś posiada tytuł radcy prawnego lub adwokata to z całą pewnością z niego korzysta i umieści go w nazwie kancelarii. Żaden adwokat nie będzie chował się pod nazwami: kancelaria prawna, kancelaria doradcy prawno-podatkowego, kancelaria prawno-detektywistyczna itp. itd. Człowiek, z którym rozmawiasz w takiej kancelarii prawdopodobnie nigdy nie był na sali sądowej w charakterze pełnomocnika, a jego porady na temat Twojego procesu np. rozwodowego są niewiele warte. Co Cię czeka gdy skorzystasz z jego usług? Oto kilka przykładów wyjętych z życia moich klientów.
,,Prawnik” przygotował pismo procesowe i obiecał, że wszytko sam załatwi. Do sądu oczywiście nie poszedł, klientka (zgodnie z jego zaleceniem) też nie, a na rozprawie zapadł niekorzystny wyrok. Dopiero po kilku miesiącach, kiedy nie było już możliwości odwołania, klientka odkryła, że przegrała sprawę. Prawnik od tego czasu nie odbiera telefonów.
Drugi przypadek nie jest może tak tragiczny, ale mało komfortowy dla klienta. Pani przyjmująca w kancelarii detektywistyczno-prawnej omawiała z klientem szczegółowo sprawę rozwodową, dała nawet do podpisania pełnomocnictwo, ale na rozprawie oczywiście się nie pojawiła.W sądzie zjawił się co prawda radca prawny, któremu kancelaria zleciła tą usługę, szkoda tylko, ze klient nie miał możliwości wcześniejszego porozmawiania z nim a po rozprawie więcej go nie zobaczył. Wnioski dowodowe zawarte w piśmie przygotowanym przez kancelarię były tak absurdalne, że nie miały szans zostać uwzględnione przez sąd.
Jeszcze inny ,,doradca”, który ,,zaocznie” brał udział w sprawie powiedział klientce, że nie może egzekwować postanowienia zabezpieczającego alimenty!
Wiem, że wielu patałachów zdarza się również wśród ,,profesjonalnych pełnomocników”, ale wierzcie mi, kiedy klienci opowiadają o swoich doświadczeniach z dotychczasowym ,,prawnikiem” od razu wyczuwam, kiedy chodzi o doradców – ich osiągnięcia przekraczają granice przyzwoitości.
Nieuczciwość polega na tym, że żaden z ,,doradców” nie uprzedził klienta, że nie jest adwokatem/radcą prawnym i bez skrępowania posługiwał się tytułem ,,mecenas”. Gdyby farmaceuta mówił o sobie doktor też czulibyście się oszukani.
Według przepisów błędy pełnomocnika (lub pokątnego doradcy) obciążają stronę, tak więc nie możesz przed sądem usprawiedliwiać się tym, że ,,nie wiedziałeś” lub ,,prawnik tak mi doradził”.
Oczywiście, może się zdarzyć, że siostrzeniec studiujący prawo udzieli trafnej porady… wszystko może się zdarzyć, ale po co ryzykować? Sprawdziłam i zapewniam, że usługi tych państwa bynajmniej nie są konkurencyjne, więc na pewno nie warto.
Jeżeli masz wątpliwości zapytaj czy mecenas jest wpisany na listę adwokatów w okręgowej radzie adwokackiej lub radców prawnych w izbie radców prawnych. Nie ma się czego wstydzić, dajesz sygnał, że dbasz o swoje prawa i tak trzymaj.
{ 9 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Dzień dobry,
nie zgodzę się z tym, że nikt poza adwokatem bądź radcą prawnym nie pójdzie z klientem do sądu. O tym, kto może może być pełnomocnikiem np. w postępowaniu cywilnym wskazuje art. 87 kpc. Poza adwokatem i radą prawnym w przepisach wymieniono całkiem sporo innych osób, w tym osobę pozostającą ze stroną w stałym stosunku zlecenia.
Nie godzę się również na wszelkiego typu generalizację, w tym te wywyższające profesjonalnych pełnomocników, oraz te dyskredytujące osoby, które nimi nie są. Z autopsji wiem, że nieprofesjonalista może okazać się nieocenioną pomocą w sprawach, w których jest po prostu wybitnym fachowcem. Wiem również, że profesjonalista może udzielić mi takiej pomocy prawnej, której powstydziłby się niejeden, nawet niezbyt ambitny student.
Wpis na listę adwokatów czy radców prawnych nie przesądza o tym, że ta osoba będzie mogła nam pomóc. Nie oznacza, że nie wprowadzi nas w błąd. Nie oznacza, że ma większą wiedzę od osób, których nazwiska na liście nie figurują (lata studiów i aplikacji z pewnością są wielkim plusem, ale nie gwarantują niczego).
Pozdrawiam.
A która z osób wymienionych w art 87 kpc, poza adwokatem i radcą prawnym, mogłaby być pełnomocnikiem w sprawie rozwodowej (małżonek raczej nie :-)) Proszę o uwzględnienie specyfiki mojego bloga. Pozdrawiam
Drogi Waldemarze
Z całym szacunkiem dla twoich poglądów ale chyba nie zrozumiałeś istoty komentowanego wpisu. Autorce nie chodzi o wywyższanie profesjonalnych pełnomocników tylko o przedstawienie czytelnikom ryzyka z jakim wiąże się korzystanie z tzw. Kancelarii Prawnych.
W przypadku adwokata oraz radcy prawnego masz gwarantowane następujące kwestię:
ukończone studia prawnicze,
odbytą aplikację i zdany egzamin zawodowy (z zastrzeżeniem wyjątków w ustawach przewidzianych, które jednak nie wiążą się z jakimkolwiek ryzykiem),
organy samorządu zawodowego, a w szczególności sądy dyscyplinarne, które wiszą nad nami niczym „Miecz Damoklesa”, dając świadomość konsekwencji ewentualnych uchybień w sztuce wykonywania naszych zawodów,
obowiązkowe ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej (w przypadku radców suma ubezpieczenia wynosi ok 1 500 000 zł) obejmującego nie tylko radcę ale także jego alikantów i personel pomocniczy (np. sekretariat).
W przypadku Kancelarii Prawnej jest tak:
Nie wiesz czy człowiek, który Ci pomaga w ogóle skończył prawo – działalność prawniczą może w Polsce otworzyć każdy, chociażby nie ukończył podstawówki.
Brak jakiejkolwiek odpowiedzialności zawodowej.
Brak ubezpieczenia – żadna firma ubezpieczeniowa nie ubezpieczy działalności prawniczej innej osoby niż adwokat lub radca prawny (co ciekawe nie zabrania tego jakikolwiek przepis sami ubezpieczyciele mają świadomość, iż ryzyko ubezpieczeniowe jest w takim wypadku zbyt duże…ciekawe dlaczego).
Jeżeli natomiast liczysz, że taki pseudo – prawnik będzie dużo tańszy, możesz się gorzko rozczarować.
Sam się zastanów
Pozdrawiam (autorkę bloga również)
Andrzej Krysta
radca prawny
Bardzo interesujący artykuł, niemniej nie zgodzę się ze wszystkimi tezami, które Pani w nim postawiła. Jeżeli chodzi o samą nomenklaturę jednak coraz więcej podmiotów świadczących profesjonalną pomoc prawną (głównie na rzecz klientów biznesowych) nie posługuje się zwrotami „kancelaria radców prawnych”, czy „kancelaria adwokacka”. Żeby daleko nie szukać chociażby Dentons pozycjonuje się jako firma prawnicza, ponieważ zwrot kancelaria części klientów kojarzy się dość archaicznie.
Wielokrotnie spotkałem się również z używaniem przed adwokatów czy radców prawnych zwrotu „kancelaria prawna”, prosty przykład mamy w Warszawie – istniejącą od końca lat 80 „kancelarię prawną” w formie sp. z o.o., której „partnerem zarządzającym” (formalnie prokurentem) jest adwokat. Nie mówiąc o stosowaniu zwrotu „kancelaria prawna” przy pozycjonowaniu się na rynku zwykłych jednoosobowych kancelarii.
Co do „patałachów” i partaczy, jest ich wśród „doradców”, ale również „profesjonalnych pełnomocników” cała masa. Wielokrotnie zdarzało nam się „poprawiać”, po kancelariach adwokackich czy radcowskich, które zrobiły klientowi przy prostej sprawie taki „bajzel”, że wstyd w ogóle o tym wspominać, co kończyło się finalnie na przejęciu przez nas danego klienta.
Osobiście odnoszę wrażenie, że klienci biznesowi doskonale orientują się w różnicach pomiędzy „kancelarią prawną”, „firmą prawniczą” a np. „kancelarią adwokacką” i nie interesuje ich nazwa podmiotu, tylko jakość świadczonych usług.
Inaczej ma się sprawa przy usługach świadczonych na rzecz klientów indywidualnych, tutaj rzeczywiście uważam, że większość podmiotów celowo wykorzystuje brak wiedzy klienta i wprowadza ich w błąd posługując się np. formą „kancelaria prawna”, aczkolwiek jest to raczej rzadkość ponieważ większość podmiotów posługuje się raczej zwrotami typu „kancelaria doradztwa prawnego”, „doradztwo prawne” etc. , bo w ich opinii z ustawy o radcach prawnych wynika iż nazwa „kancelaria prawna” zastrzeżona jest dla kancelarii radcowskich.
Mój blog o rozwodzie z natury rzeczy dotyczy tylko klientów indywidualnych.
Zdaję sobie z tego sprawę. Niemniej, myślę że ten temat jest dość uniwersalny, dlatego pozwoliłem sobie na dodanie komentarza. Dla jasności dodam również, że jeżeli chodzi o klientów indywidualnych, w pełni zgadzam się z zaprezentowanymi przez Panią poglądami. O ile klienci korporacyjni rządzą się trochę innymi prawami, to jeżeli chodzi o obsługę klientów indywidualnych, dajmy na to rozwody, nigdy nie spotkałem żadnego „rzetelnego doradcy”. Nie spotkałem z prostej przyczyny – nie da się robić „porządnie” rozwodów bez reprezentacji Klienta, a jakoś nie widzę, żeby taki „doradca” miał w zespole radcę prawnego. 😉
Pani mecenas
Nazwa „kancelaria prawna” nie jest zastrzeżona dla radców prawnych i adwokatów….Jeśli się mylę to proszę…
Zgodzę się, że w wielu wypadkach to przykrywka marketingowa dla „nierzetelnych” działalności. Z własnego podwórka powiem że wielu prawników nie zostało mecenasami aby mieć spokój od spraw karnych, czy rozwodowych ( min. ;)). Każdy prawnik wybiera swoją działkę, swój kawałek tortu, swój sposób działania.
Prawnika definiuję jako osobę po skończonych studiach magisterskich, na kierunku prawo ( nie wiem jak traktować kępę trawy???) i zdaję sobie sprawę, że czasem chce zabrać kawałek innego tortu.
Niech zgadnę – na, i zaraz po studiach, nie trafiła Pani na kogoś ( najczęściej z szeroko pojętej rodziny, co chciał się tylko zapytać/dowiedzieć:))
Z pozdrowieniami i uśmiechem
WG
Oczywiście, że na takich trafiłam. Wolę nie pamiętać jakie były te moje ówczesne porady 🙂
Chcę uświadomić klientom, że rynek jest różnorodny. Jeśli wiedzą, że decydują się na doradztwo, a nie reprezentowanie w sądzie, mają oczywiście do tego prawo a doradcy mają prawo świadczyć swoje usługi. Niestety często nie uprzedzają klientów, że nie mają wymaganych uprawnień, lub oszukują, że nie dojechali na rozprawę bo zepsuł im się samochód (autentyk).
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
Dla radców zastrzeżona jest wyłącznie nazwa „kancelaria radców prawnych”. Dlatego toczą się zażarte dyskusje o zakazie używania nazwy „kancelaria prawna” przez osoby nie posiadające stosownych uprawnień (np: również notariusz, komornik – pominę Kancelarię Prezesa rady Ministrów itp. instytucje 😉 ), bo klient posiada przekonanie, że idzie do adwokata/radcy pr., itd a tak w rzeczywistości nie jest. Zresztą osoba poważnie traktujaća zawód adwokata lub radca używa właśnie tej nazwy, a nie nazwy „prawna”. Choć zdarzają się nieliczne wyjątki, oto wczorajszej fotka z mojej wycieczki do Warszawy, ale strona www Giertycha używa już pojęć usług adwokackich, a nie prawnych – dodam to jako ciekawostkę … https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1254306764603903&set=pcb.1254306971270549&type=3&theater
Mnóstwo biur odszkodowawczych używa nazwy kancelaria „prawna” lub „odszkodowawcza”, które też wprowadzają w błąd, bo klient myśli że to adwokat/radca. I o tą nazwę też się toczy dyskusja. A ma ona czysto praktyczny wymiar, ze skutkiem dla klienta. Nie będę tu zanudzał o zasadach współpracy biur odszkodowawczych z adwokatami/radcami. a traci na tym tylko klient. A tak w ogóle to KEA mówi coś o zakazie pozyskiwania klientów w niegodziwy sposób … Zatem czy dopuszczalne jest pozyskanie klienta przez adwokata od pośrednika, czyli biura odszkodowawczego ???. Lub reprezentowanie go wyłącznie za „success fee”, jak proponuje biuro odszkodowawcze taką współpracę adwokatowi/radcy ???. Lub aplikantowi za 100 – 150 zł znalezionemu w internecie. Osobiście słyszałem od znajomego (który para się biurem odszkodowawczym), że on zleca radcy takie sprawy za połowę kosztów zastępstwa procesowego (sic !!!) . Czyli sam łupi klienta na 30 % – 40 % prowizji + bierze połowę kosztów zastępstwa … Żaden adwokat ani radca nie bierze takiej prowizji, bo to rabunek w biały dzień !!!. I na tym zakończę, bo to temat na długą dyskusję. Dodam, że trwają prace na uregulowaniem zawodu doradcy odszkodowawczego (jak również prace dot. używania nazwy „kancelaria prawna”) – poniżej linki do projektów nt. doradztwa odszkodowawczego. Pozdrawiam.
http://rf.gov.pl/pdf/doradztwo_odszkodowawcze_prezentacja.pdf
http://rf.gov.pl/pdf/doradztwo_odszkodowawcze_zalozenia.pdf